listopada 06, 2009

W Bieszczadach z głodu nie umrzesz, czyli pstrąg po bieszczadzku

Nie wyobrażam sobie wyjazdu w Bieszczady bez zjedzenie pstrąga. Mówiąc to nie mam na myśli pstrąga kupionego w pierwszej lepszej knajpie czy restauracji. Chodzi o pstrąga z rusztu! Przyrządzonego wg naszego wymyślonego w Bieszczadach przepisu, który okazał się przy okazji hitem.

Nazwaliśmy go pstrągiem po bieszczadzku, bo z jego przyrządzeniem związany jest cały rytuał, który możliwy jest do odprawiania tylko w Bieszczadach.
Już zdradzam całą tajemnicę.


Najpierw należy zacząć od złowienia pstrąga. Nie kupienia, złowienia!
Moje wędkowanie wygląda zazwyczaj tak, że Wojtek przeciąga mnie po wszystkich okolicznych potokach w poszukiwaniu pstrągów potokowych. Oczywiście w miejscach, w których łowimy (teoretycznie razem) po pstrągach nie ma ani śladu. Cała przygoda kończy się tak, że brudni prawie od stóp do głów, po odjechaniu prawie dookoła małej pętli, kończymy na łowisku w Żłobku (odległym od Lipia o ok. 10 km). Jest to łowisko, w którym są tylko pstrągi. Ryby prawie same wskakują na haczyk, tak że nawet taki wytrawny wędkarz jak ja daje sobie radę. I tak jest moi drodzy prawie za każdym razem kiedy pojedziemy w Bieszczady.


Skoro mamy już pstrągi, to teraz należy je samodzielnie wypatroszyć i oczyścić z łusek. Czyściutkie rybki należy bardzo delikatnie posolić z zewnątrz a w środku posypać Vegetą. Tak doprawione ryby należy mocno skropić cytryną, do środka wsadzić dużą ilość natki pietruszki i odstawić aby przyprawy trochę się przegryzły. Czasami udaje mi się „przemycić” trochę czosnku do środka, ale niestety nie zawsze jest to możliwe.

W czasie kiedy pstrągi „nabierają smaku” należy przygotować drewno, rozpalić ogień i dobrze rozgrzać ruszt. Nie pozostaje nam już więc nic poza pieczeniem nad ogniem ryb, odwracając je od czasu do czasu.


Gwarantuję, że jeśli pstrąga złowisz, wypatroszysz i przyrządzisz samodzielnie stwierdzisz, że jest to najlepszy pstrąg w Twoim życiu!

2 komentarze:

  1. Dobrze, chyba pojadę najpierw w Bieszczady - i tak wybieram się do Jagody, to połączę te dwie sprawy.
    A Ty? może wybierzesz się do Rzymu lub Barcelony na weekend? Taka nagroda do wygrania w konkursie na moim blogu - zapraszam do wzięcia udziału.
    Pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i dobrze, że nie udaje Wam się złowić tych pstrągów z dzikiej rzeki... Jeśli we dwoje, chcielibyście złowić tyle, ile jest na tym ruszcie - byłoby to nielegalne... Pstrągi to piękny (niestety również smaczny) gatunek ryby, ale kłusownictwo spowodowało, że jest ich bardzo niewiele w naszych rzekach. Dlatego apeluję, żebyście od dziś jeździli nałowić ryb na grilla do hodowli, a nad rzekę jeździć również łowić - ale złowione, dzikie piękne pstrągi - wypuszczać. Róbmy to dla naszych dzieci i wnuków, żeby również mogły się nimi cieszyć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Copyright © blog MojeBieszczady.eu , Blogger